Jak przestać tłumaczyć w głowie i zacząć myśleć po angielsku
Na pewno znacie to uczucie frustracji i zniechęcenia, kiedy chcecie powiedzieć coś po angielsku, a tu jak na złość przychodzą Wam do głowy same określenia, które idealnie wyraziłyby to, co chcecie przekazać…tyle, że po polsku! W tym momencie wybieracie jedną z dwóch opcji. Niektórzy podejmują ryzyko…i próbują przetłumaczyć słowo w słowo z polskiego na angielski i w duchu trzymają kciuki, żeby to określenie znaczyło dokładnie to samo w obu językach. Niestety najczęściej okazuje się, że wcale tak nie jest, a rozmówca zupełnie nie kojarzy, o co może Wam chodzić. Inni wybierają opcję drugą…czyli nie mówią nic, bo nie mają pomysłu na to, jak inaczej mogliby wyrazić to, co mają na myśli. Jakoś tak się akurat składa, że pasuje im w tym kontekście tylko określenie w języku polskim i wobec tego decydują się nie odzywać w ogóle.
Jeżeli odnaleźliście się w którymś z powyższych scenariuszy, to borykacie się ze zmorą większości uczniów, czyli tłumaczeniem w głowie z polskiego podczas komunikowania się w języku angielskim. A komu nigdy się to nie zdarzyło, niech pierwszy rzuci kamieniem;) To tak naprawdę jedna z najczęstszych „przypadłości” przeszkadzających w rozwoju językowym i występuje właściwie na każdym etapie zaawansowania, a najczęściej do osiągnięcia solidnego C1.
Skąd się to bierze i przede wszystkim – jak walczyć z tą obezwładniającą chęcią tłumaczenia wszystkiego słowo w słowo z naszego i na nasz język ojczysty?
Dlaczego chcemy tłumaczyć z polskiego
Moim zdaniem przyczyny, dla której większość uczących się angielskiego tłumaczy wszystko w głowie z języka polskiego są dwie. Po pierwsze, chcecie w języku obcym wypowiadać się tak samo precyzyjnie, jak robicie to w języku ojczystym. To zupełnie normalne i właściwie nie ma się czemu dziwić. To naturalne, że chcecie w jak najbardziej szczegółowy sposób opisać coś swojemu rozmówcy tak, aby jak najlepiej Was zrozumiał. To szczególnie frustrujące dla tych z Was, którzy w języku polskim wypowiadają się ładnie i zwykle nie mają żadnych problemów z wyrażaniem swoich myśli. Nagle okazuje się, że w języku obcym nie brzmią już tak elokwentnie. Problem w tym, że takie myślenie może dodatkowo skutecznie pogłębiać barierę w komunikacji i…zniechęcać tym samym do dalszej nauki. Tak czy siak – to bardzo ograniczające, prawda?
Po drugie, brakuje Wam wyuczonych, niejako „zautomatyzowanych” reakcji na pewne sytuacje w komunikacji oraz zbyt często uczycie się słówek w oderwaniu od kontekstu. W rezultacie takie słówka (nawet jeśli znacie ich całe mnóstwo!) krążą Wam później po głowie niczym niepowiązane z niczym atomy i…no właśnie…nie umiecie ich połączyć, a tym samym poprawnie użyć wtedy, kiedy przychodzi na to odpowiednia pora. Z tego również rodzi się frustracja, bo mimo wielu godzin spędzonych na zapamiętywaniu słówek wciąż brakuje Wam przysłowiowego języka w gębie, kiedy przychodzi co do czego.
Dlaczego tłumaczenie z polskiego jest bez sensu
Żeby na poważnie wziąć się za wyeliminowanie wiecznego tłumaczenia w głowie na język angielski musicie najpierw zrozumieć, dlaczego to w niczym nie pomaga, a wręcz przeszkadza w nauce. Oto według mnie najważniejsze powody:
- to za długo trwa
Po prostu. Zanim znajdziecie to jedno jedyne pasujące określenie, zanim przypomnicie sobie ten idealny w tym kontekście idiom…rozmówca albo się znudzi, albo sama dyskusja już dawno zejdzie na inny tor. W komunikacji na co dzień liczą się szybkie reakcje i nie zawsze ktoś będzie na tyle cierpliwy, żeby poczekać aż wymyślicie, to co chcecie powiedzieć. To nie nauczyciel!;)
- czasem nie da się czegoś przetłumaczyć dosłownie
Pamiętajcie, że język polski i angielski bardzo się od siebie różnią i często nie da się wyrazić tego samego za pomocą dokładnie tych samych środków wyrazu. Takie próby najczęściej kończą się fiaskiem, szczególnie dosłowne tłumaczenia idiomów, kolokacji i powiedzeń charakterystycznych dla języka polskiego i naszej kultury.
- to przeszkadza w poznawaniu „żywego” języka
Jestem pewna, że czasem sami łapiecie się na tym, że dane wyrażenie przetłumaczone z polskiego brzmi jakoś… dziwnie. Instynktownie czujecie, że po prostu tak się nie mówi. No właśnie, kiedy tłumaczycie wszystko w głowie z języka polskiego paradoksalnie skupiacie się na języku polskim właśnie, a nie na tym, aby brzmieć naturalnie (i poprawnie!) w języku angielskim. Wychodzą z tego potem różne językowe kalki, które nijak się mają do tego, jak w rzeczywistości komunikują się native speakerzy. Nie mówiąc już o tym, że tak przetłumaczone zwroty są dla niech kompletnie niezrozumiałe.
Jak więc pozbyć się tego nawyku i nareszcie zacząć myśleć w języki angielskim?
Przede wszystkim musicie zdać sobie sprawę z tego, że to nie stanie się z dnia na dzień. Ta umiejętność przychodzi z czasem i wymaga nie tylko regularności z Waszej strony, ale również wdrożenia kilku metod, które podaję poniżej. Im więcej z nich zastosujecie, tym oczywiście większa szansa na to, że problem tłumaczenia w głowie po jakimś czasie przestanie Was dotyczyć.
- nauka słówek zawsze w kontekście
Kiedy poznajecie nowe słówka zawsze, ale to zawsze uczcie się ich w kontekście – zwrocie lub nawet całym zdaniu. Dzięki temu nie tylko zapamiętacie samo słówko, ale również te powiązane z nim, które pomogą stworzyć naturalną wypowiedź. Jeśli zapamiętacie tylko jedno określenie, taki właśnie samotny atom, o którym pisałam powyżej, to jak go prawidłowo użyć wcale może nie być dla Was intuicyjne, zwłaszcza na początku zanim zostanie utrwalone. Dlatego tak ważne jest zapamiętywanie całych zwrotów i słówek, które naturalnie łączą się ze sobą.
- parafrazowanie
Czyli nic innego, jak próba wyrażenia jakiejś treści za pomocą różnych środków językowych. To bardzo przydatna umiejętność i wbrew pozorom wcale nie świadczy o niższym poziomie, a wręcz przeciwnie! To właśnie umiejętność wyrażania tego samego na różne sposoby jest charakterystyczna dla kompetencji na zaawansowanym poziomie. Jeśli nie pamiętacie konkretnego słówka, które mogło akurat wylecieć z głowy, to żadna tragedia. Spróbujcie powiedzieć to samo, ale korzystając ze słownictwa, które już znacie. Uczniowie często koniecznie chcą przetłumaczyć jakiś idiom, który po prostu nie będzie miał sensu w języku angielskim, podczas gdy w 9 przypadkach na 10 to samo można spokojnie wyrazić za pomocą prostszych określeń, które są im doskonale znane.
- odgadywanie znaczenia z kontekstu
A teraz odkryję przed Wami sekret – wcale nie musicie kojarzyć znaczenia każdego słowa w tekście, aby mimo to w wystarczającym stopniu go zrozumieć. Niektórzy uczniowie mają wręcz obsesję na punkcie tłumaczenia na polski wszystkich niezrozumiałych dla nich zwrotów, podczas gdy w rzeczywistości to zupełnie nie jest potrzebne! Ćwicząc rozumienie z kontekstu BEZ jakichkolwiek pomocy typu słownik zmuszacie się do większego wysiłku i niejako aranżujecie dla siebie tzw. zanurzenie w języku – dokładnie tak, jak ma to miejsce, gdy przebywacie w kraju anglojęzycznym. Po drugie – nie szukacie znaczenia słów po polsku tylko próbujecie odnaleźć ich znaczenie naturalnie, analizując pozostałe elementy w zdaniu i korzystając z tej wiedzy, którą już macie. To jedna z najskuteczniejszych metod, która pomaga zacząć myśleć po angielsku i swego czasu pomogła również i mnie.
- definicje słówek tylko po angielsku
Od teraz, kiedy będziecie uczyć się nowych słówek, zamiast zapisywać ich polskie tłumaczenie, korzystajcie z definicji po angielsku lub np. zapisujcie obok synonim, który już dobrze znacie. W ten sposób będziecie rozumieć znaczenie danego słowa, bez uciekania się do języka polskiego. Jeśli nie będzie to w 100% to samo znaczenie – nic nie szkodzi. Czasem wystarczy intuicyjne rozumienie jakiegoś zwrotu, aby móc go prawidłowo używać w danym kontekście. Wymaga to oczywiście pewnej wprawy, ale jest absolutnie do osiągnięcia:)
- słownik angielsko – angielski
Przerzućcie się w 100% na słownik angielsko-angielski, a jeśli znajdujecie się w okolicach poziomu B2, to powinien to być wręcz Wasz obowiązek!;) Korzystanie z takich pomocy to oczywiście spore wyzwanie, ale serdecznie je polecam, bo ono przy okazji pomoże Wam też z poprzednimi punktami. Moim ulubionym słownikiem online od lat pozostaje Cambridge Dictionary, a przy okazji polecam tu również słownik synonimów – Thesaurus.com.
- zanurzenie
Ten punkt jest najtrudniejszy do zrealizowania, jeśli nie mieszkacie w kraju anglojęzycznym, ale nie niemożliwy! Wciąż możecie sztucznie wytworzyć wokół siebie warunki, w których język angielski będzie Wam towarzyszył na każdym kroku. Wiele pomysłów, które nie wymagają szczególnego wysiłku znajdziecie w tym wpisie: 12 codziennych nawyków, które poprawią Twój angielski, a także w moim e-booku „Misja: angielski. Ucz się skuteczniej!”.
Żeby nauczyć się myśleć po angielsku musicie w możliwie jak największym stopniu wyeliminować język polski podczas nauki i przede wszystkim raz na zawsze pozbyć się przeświadczenia, że aby komunikować się płynnie Wasz przekaz musi być identyczny, jak ten w języku ojczystym. Nie każdy polski idiom ma odpowiednik w języku angielskim, nie każdy zwrot będzie dało się przetłumaczyć 1:1…i to jest ok! Pamiętajcie, że w komunikacji liczy się swoboda wypowiedzi i umiejętność przekazywania myśli na różne sposoby – bez względu na to, czy znacie idealnie pasujące do kontekstu określenie czy nie.
Mam nadzieję, że wdrożenie metod z dzisiejszego wpisu pomoże Wam zapanować nad automatycznym tłumaczeniem wszystkiego z polskiego i zaczniecie nareszcie myśleć po angielsku. Jestem bardzo ciekawa Waszych doświadczeń w tym temacie!