Prowadzenie działalności gospodarczej – czy to się opłaca?
Jeżeli jesteś lektorem i uczysz w szkole językowej lub może dopiero stawiasz pierwsze kroki w zawodzie, to prawdopodobnie nie raz zastanawiałeś się nad tym, czy warto założyć działalność gospodarczą i czy to się w ogóle opłaca. Stawki lektorów niestety z roku na rok maleją, konkurencja rośnie, a szkołom coraz trudniej utrzymać się na rynku. Mam wrażenie, że czasy kiedy lektorów do pracy przyjmowano z otwartymi ramionami i akceptowano proponowane przez nich stawki bez mrugnięcia okiem bezpowrotnie minęły. Coraz częściej szkoły nie są w stanie zaoferować atrakcyjnych warunków współpracy i tną koszty, co niestety odbija się na jakości usług. Nie jestem pewna jak to wygląda w innych miastach lub poza nimi, ale przypuszczam, że trend wszędzie jest podobny.
Dlaczego założyłam działalność?
Swoją działalność gospodarczą założyłam w 2009 roku, niedługo po uzyskaniu dyplomu CELTA. Zdecydowałam się na taką formę zatrudnienia z kilku powodów. Po pierwsze, wydała mi się wyjątkowo atrakcyjna pod względem decydowania o współpracy z innymi szkołami – chciałam mieć kontrolę nad tym, z kim i w jakim wymiarze godzin będę współpracować. Po drugie, miałam poczucie, że tworzę coś swojego – już samo wymyślenie nazwy było bardzo ekscytujące, a kiedy pierwszy raz odebrałam swoją pieczątkę poczułam dumę, oczami duszy widząc już siebie w roli dyrektora zarządzającego ogólnopolską szkołą językową, którą stworzyłam od podstaw. Minęło 6 lat, szkoły co prawda nie założyłam, ale zyskałam duże doświadczenie w zarządzaniu jednoosobową firmą, co wcale nie jest takie proste, jak się wydaje. Po trzecie, preferencyjny ZUS przez pierwsze dwa lata prowadzenia działalności oraz brak poczucia przywiązania do jednej konkretnej szkoły sprawiły, że ostatecznie podjęłam decyzję.
Na przestrzeni lat współpracowałam z wieloma szkołami językowymi w Warszawie. Z początku zdobywałam niezbędne doświadczenie w zawodzie, uczyłam się zasad współpracy i tego, jak najefektywniej przygotowywać zajęcia w oparciu o wytyczne szkoły czy określony syllabus. W miarę jednak jak moje doświadczenie rosło, zdałam sobie sprawę, że współpraca ze szkołami językowymi (często było to kilka jednocześnie) zupełnie nie opłaca się finansowo. Nie dość, że godzin było stosunkowo mało (stąd konieczność pracy w kilku szkołach naraz), to rzadko kiedy zdarzały się bloki zajęć, o dogodnych lokalizacjach nie wspominając. Świadomość tego, że moja stawka była nieproporcjonalnie niska w stosunku do pracy, jaką musiałam włożyć w przygotowanie i prowadzenie zajęć sprawiała, że coraz częściej zastanawiałam się nad jakąś sensowną alternatywą.
Co zrobić, żeby się opłacało?
Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że jedynym sposobem na to, aby dyktować stawki, pozbyć się konieczności wypełniania tony papierów co miesiąc, a jednocześnie zachować niezależność jest znalezienie swoich własnych klientów, bez pośredników, jakimi są szkoły językowe. Nie jest to łatwy krok i na pewno zanim ktoś się na to zdecyduje, musi przede wszystkim być pewnym swojego doświadczenia w branży oraz jakości swoich usług, które ma zamiar oferować swoim klientom. Jeżeli przekonamy ich, że nasze zajęcia będą prowadzone profesjonalnie, niebanalnie i z pasją mamy dużą szansę na to, że zaakceptują nasze stawki, nawet jeśli będą wyższe od tych, które sobie początkowo założyli.
Podobna sytuacja ma się w przypadku firm. Oczywiście niełatwo jest zyskać bezpośredniego klienta korporacyjnego, sama dopiero zaczynam działać w tym segmencie. Na rynku jest wielu dużych graczy, z którymi trudno konkurować. Myślę jednak, że odpowiednie podejście, opracowany, indywidualny program nauczania oparty na niekonwencjonalnych materiałach i dostosowany do potrzeb danej branży może okazać się o wiele bardziej atrakcyjny od tego, co proponują duże szkoły językowe. Paradoksalnie więc te, które szczycą się wysoką pozycją na rynku i zatrudniają dziesiątki lektorów oferują w rezultacie słabej jakości usługi. Są nastawione na ilość, a nie jakość i to jest moim zdaniem ta nisza, którą warto się zainteresować.
Dużą swobodę dają mi również zajęcia prowadzone dla klientów indywidualnych. W tym przypadku również mogę liczyć na swoją stawkę. Sukcesywne poszerzanie siatki klientów skutkuje nowymi znajomościami i możliwościami, które staram się na bieżąco wykorzystywać. Jeżeli ktoś nie dysponuje lokalem, w którym mógłby swobodnie prowadzić lekcje, to myślę, że z powodzeniem można też prowadzić zajęcia online lub z dojazdem do ucznia (w granicach rozsądku).
Podsumowując, kluczem do tego, żeby praca na własny rachunek się opłacała jest przede wszystkim dobry pomysł na zajęcia oraz dążenie do stworzenia jak największej bazy klientów, którzy będą tylko nasi:) Oczywiście nie dzieje się to z dnia na dzień, a w moim przypadku ten proces trwał około półtora roku. Niemniej warto było czekać, gdyż w tej chwili znalezienie nowych uczniów nie stanowi dla mnie problemu. Pomaga mi w tym moja strona internetowa, obecność w mediach społecznościowych oraz marketing szeptany, który w przypadku lektora jest nieocenionym sposobem promocji.
A jakie są Wasze spostrzeżenia dotyczące pracy na własny rachunek? Chętnie dowiem się o Waszych doświadczeniach:)
BT