Jak przejść z poziomu B2 na C1 w języku angielskim?
Nareszcie jest! Wpis na który wielu z Was czekało!:) Gdybym miała wybrać temat, o który najczęściej prosicie mnie, żebym poruszyła na blogu, to ten zdecydowanie znalazłby się w pierwszej trójce:) „Utknęłam na B2 i nie wiem, co dalej”, „Ile czasu zajmuje dojście do poziomu C1?”, „Uczę się już wiele lat, ale ciągle nie osiągnęłam poziomu zaawansowanego – co robię źle?” – to tylko niektóre kwestie, jakie Was nurtują i dziś postanowiłam na je wszystkie odpowiedzieć.
Pokażę Wam nie tylko co konkretnie robić, aby wreszcie wydostać się z poziomu B2, ale również jakich praktyk unikać i jak prawidłowo podejść do takiej nauki, aby uzyskać zadowalające efekty. Jeśli czytaliście mojego e-booka „Misja: angielski. Ucz się skuteczniej!”, to już na pewno wiecie, że odpowiednie (tj. realistyczne) założenia, dobry plan oraz systematyczność to niezbędne podstawy do tego, aby nauka przyniosła oczekiwane rezultaty.
Najpierw jednak rozprawimy się z trzema błędnymi przekonaniami, które mogą przeszkadzać w osiągnięciu poziomu zaawansowanego, a o których być może nikt Wam wcześniej nie powiedział:
#1 Poziomy B2 i C1 niewiele się od siebie różnią
To bardzo częsta opinia, która jest przede wszystkim źródłem frustracji dla wszystkich, którzy od wielu lat próbują „wskoczyć” na poziom C1 i ciągle im nie wychodzi. I oczywiście w 100% błędna! Między tymi dwoma poziomami istnieje tak naprawdę przepaść, a różnice pod względem kompetencji językowych są duże. To dlatego osoby będące na poziomie B2 często mimo wielu lat starań czują, że do C1 wciąż im jeszcze sporo brakuje. Tak naprawdę takie poczucie jest zupełnie normalne i w ogóle nie powinno dziwić! Więcej o tych różnicach opowiem w dalszej części wpisu.
#2 Przejście z poziomu B do C zajmuje mniej więcej tyle samo, co przejście z poziomu A do B
Nah-uh! To dużo dłuższy i bardziej skomplikowany proces. O ile poziom B2 można osiągnąć stosunkowo szybko (oczywiście w odpowiednich warunkach i pracując systematycznie), to droga od B2 do C1 znacznie się wydłuża, a tempo nauki znacznie zwalnia. W rezultacie może się Wam wydawać, że stoicie w miejscu, ponieważ „namacalne” postępy po prostu trudniej zauważyć, zwłaszcza kiedy uczycie się samodzielnie i nie macie opcji uzyskania informacji zwrotnej od lektora. Wiele osób właśnie na tym etapie się zniechęca i przerywa naukę, nie mając pojęcia, że w ten sposób strzela sobie w przysłowiowe kolano. Bo serio – to najgorsze co możecie zrobić dla swojego angielskiego! Jeśli rezygnujecie z nauki, Wasze kompetencje tak mozolnie budowane przez lata nie będą miały szansy się rozwinąć i dotrzeć do poziomu C1 i co najwyżej zafundujecie sobie kilka (a czasem nawet kilkanaście) kroków w tył. „Wieczne B2” (a po dłuższej przerwie to raczej B1…) zostanie z Wami niestety jeszcze na dłuuuugo.
#3 Istnieje stała liczba godzin nauki, która gwarantuje osiągnięcie poziomu C1
Ostatni mit, w który każdy uczeń bardzo pragnie wierzyć:) I w sumie się temu nie dziwię! O ile łatwiej uczyć się języka obcego, jeśli z góry wiemy ile konkretnie nam to zajmie. Problem jednak w tym, że w 9 przypadkach na 10 precyzyjna liczba godzin nauki w praktyce się po prostu nie sprawdza, a już na pewno jeśli chodzi o osoby dorosłe, które mam przyjemność uczyć. Dlaczego? Chociażby dlatego, że tempo przyswajania wiedzy, niezależnie od poziomu wyjściowego, to sprawa bardzo indywidualna i wrzucanie wszystkich do tego samego worka nie ma najmniejszego sensu.
Ale jeśli potrzebujecie jednak konkretnych liczb, to proszę bardzo:) Przyjmuje się, że dojście do poziomu C1 powinno przeciętnie zająć około 700-800 godzin dydaktycznych (wg Common European Framework Guided Learning Hours), jeśli zaczynacie zupełnie od zera. O ile ten warunek można spokojnie spełnić rozpoczynając naukę np. w pierwszej klasie szkoły podstawowej i kontynuując (bez przerwy) przez kolejne kilka lat, o tyle to wyliczenie trudno zastosować w przypadku tych z Was, którzy zaczęli uczyć się dużo później lub uczą się z przerwami i niesystematycznie. A takich osób jest całe mnóstwo i to zwykle one mają największy problem z osiągnięciem poziomu C1 i zupełnie nie wiedzą, jak to zrobić. I to właśnie z myślą o tych osobach powstał ten artykuł:)
Skąd wiadomo, że to już C1?
Tak, jak wspomniałam powyżej, kompetencje, jakimi charakteryzują się poziomy B2 i C1 są różne i mnie, jako lektorowi bardzo łatwo ocenić już po kilku minutach rozmowy, gdzie dana osoba się znajduje. Najczęściej zwracam uwagę na punkty, które widzicie poniżej.
Osoba na poziomie zaawansowanym:
jest w stanie wypowiedzieć się na każdy temat (również abstrakcyjny) używając precyzyjnego słownictwa
ze swobodą używa różnych struktur gramatycznych podczas rozmowy i jeśli popełnia błędy, to tylko podczas stosowania bardziej zaawansowanych konstrukcji
ma rozwiniętą świadomość językową, potrafi odgadywać znaczenie słów z kontekstu, bez problemu parafrazuje to, co chce wyrazić, jeśli brakuje jej jakiegoś słowa
potrafi stworzyć dłuższy, spójny tekst na dowolny temat w odpowiednim stylu, używając złożonych struktur i właściwego słownictwa charakterystycznego dla danego formatu
swobodnie używa phrasal verbs, wyrażeń idiomatycznych i kolokwialnych, rozumie slang i potrafi właściwie zastosować tego typu zwroty podczas rozmowy
Pierwszy wniosek, jaki się tu od razu nasuwa? Nie używasz „frejzali” – nie jesteś na C1!;) Trochę się tu śmieję, ale w sumie dużo w tym racji. Dla mnie jako lektora, to jeden z oczywistych wyznaczników, które mówią mi, czy dana osoba znajduje się bardziej w okolicy B2 czy jednak C1. Swoboda, z jaką używa się wyrażeń potocznych, charakterystycznych dla native speakerów zdecydowanie odróżnia poziomy B i C. Podobnie jest ze stworzeniem dłuższej wypowiedzi pisemnej, co niemal od razu weryfikuje kompetencje językowe danego ucznia. Jeśli więc nie potraficie napisać spójnego tekstu na konkretny temat, używając zróżnicowanych struktur gramatycznych i słownictwa – to poziom C1 jeszcze przed Wami.
To oczywiście nie są wszystkie punkty, jakimi się kieruję, ale te najważniejsze, które sami możecie wykorzystać, żeby sprawdzić, gdzie znajdują się Wasze sprawności językowe w tym momencie. Celowo nie wspominam tu o kompetencjach pasywnych, takich jak rozumienie tekstu czytanego i rozumieniu ze słuchu, bo często te właśnie umiejętności są rozwinięte dużo lepiej niż te aktywne jak mówienie czy pisanie i mogą nieco zaburzać faktyczny obraz poziomu danej osoby.
Co robić, żeby wskoczyć na C1?
Wiecie już, jakie umiejętności musicie opanować i na które zwracać szczególną uwagę, a teraz – konkrety! Jeżeli marzycie o tym, aby wreszcie wydostać się z poziomu B2, to w pierwszej kolejności musicie WYJŚĆ ZE SWOJEJ STREFY KOMFORTU. Bez tego elementu nie zaobserwujecie postępów i prędzej czy później znowu dopadnie Was zniechęcenie. Innymi słowy – jeśli korzystacie wyłącznie z materiałów na poziomie B2 (czyli Waszym obecnym), bo wolicie wszystko rozumieć, rzadko wyłączacie napisy (bo przecież po to są, żeby ułatwiać życie!), uciekacie przed najmniejszą szansą rozmowy z native speakerem i ogólnie nie podejmujecie żadnych językowych wyzwań – nigdy nie wyjdziecie poza poziom B2.
Jak więc przerwać to błędne koło, porzucić strefę komfortu i w konsekwencji osiągnąć poziom C1? Spójrzcie, co powinniście włączyć w swój plan nauki jak najszybciej:
regularne czytanie tekstów na poziomie C1 – chodzi mi tu przede wszystkim o materiały autentyczne np. z anglojęzycznej prasy, dłuższe i bardziej skomplikowane językowo oraz dotyczące bieżących tematów z dziedzin takich jak np. nauka, sztuka, stosunki międzynarodowe, nowe technologie itd. Pamiętajcie, że osiągnięcie poziomu C1 nie polega tyko na suchej znajomości bardziej zaawansowanego słownictwa, ale również na umiejętności wypowiadania się na różne tematy sprawnie i bez większych przerw na zastanawianie się nad doborem odpowiednich słów
oglądanie materiałów video z różnych dziedzin, i niekoniecznie tych, które Was szczególnie interesują – spróbujcie zacząć np. od regularnego odwiedzania strony TED-ed
czytanie książek w oryginale – spróbujcie raz na jakiś czas sięgnąć do pełnych wersji lektur, nie tych adaptowanych do konkretnego poziomu
codzienne (!) słuchanie/oglądanie bez napisów – mówiłam o tym nie raz, oglądanie czegokolwiek z napisami poprawia przede wszystkim Wasze CZYTANIE, a nie rozumienie ze słuchu! A na poziomie C1 nie powinniście ich już w ogóle stosować.
rozmowa z native speakerami – jeśli tylko macie taką możliwość, rozmawiajcie z nimi jak najczęściej zarówno w środowisku pracy, czy w bardziej swobodnej atmosferze. W ten sposób najszybciej przekonacie się czy to, czego się uczycie znajduje zastosowanie w praktyce, czyli podczas realnej komunikacji z drugą osobą!
wyjazd do kraju anglojęzycznego (np. na kurs) – najlepszy sposób na językowe zanurzenie. Nie jest to warunek konieczny, ale na pewno przyspiesza cały proces. Jak to zrobić z głową, aby nie wyrzucić pieniędzy w błoto przeczytacie w tym wpisie: Czy wyjazd do kraju anglojęzycznego wystarczy, aby nauczyć się angielskiego?
podejście do egzaminu B2: First – często polecam to rozwiązanie osobom na poziomie B2, które nie wiedzą, jak dalej pokierować swoją nauką. Taki bat nad głową w postaci konkretnej daty egzaminu oraz zainwestowane pieniądze świetnie działają jako dodatkowy motywator i nie pozwalają na językowe rozleniwienie.
pisanie dłuższych wypowiedzi,, a nie tylko e-maili – dobrze sprawdzą się w tym celu np. tematy zaczerpnięte z części Writing egzaminu B2: First
systematyczne rozwijanie słownictwa – przede wszystkim skupcie się na nauce phrasal verbs, które sprawią, że Wasza wypowiedź nabierze naturalności i swobody. Bez „frejzali” nie ma C1 – zapamiętajcie to! :)
I na koniec ostatnia, bardzo ważna kwestia – nie przerywajcie nauki! Niezależnie od tego, ile czasu możecie poświęcać na język angielski w ciągu dnia nie rezygnujcie z niej, bo wysiłek, który wkładacie w opanowanie kompetencji na poziomie zaawansowanym przepadnie i będziecie musieli zaczynać od początku i co za tym idzie – czas dojścia do poziomu C1 ponownie się wydłuży.
Zastanówcie się też, czy osiągnięcie go jest Wam tak naprawdę potrzebne do szczęścia. Mówię całkiem poważnie – wbrew powszechnym przekonaniom nie każdy musi być na zaawansowanym poziomie, aby móc mimo to efektywnie się komunikować. Pomyślcie, czy w miejscu pracy, na uczelni czy w życiu poziom zaawansowany jest Wam absolutnie konieczny i jeśli odpowiedź brzmi: NIE, to radziłabym skupić się przede wszystkim na systematycznym doskonaleniu umiejętności, które już posiadacie, zamiast stresować zdobywaniem kolejnych poziomów. Pamiętajcie, że gdy tylko nauka stanie się źródłem stresu, przestanie Wam sprawiać jakąkolwiek przyjemność, a tego oczywiście nie chcecie;)
Osiągnięcie poziomu C1 (tak jak zresztą każdego innego) nie przychodzi z dnia na dzień i wymaga nie tylko wysiłku, ale przede wszystkim czasu. Dlatego najważniejsze jest to, żebyście go sobie po prostu dali. Nie spinajcie się tylko dlatego, że po 6 miesiącach czy nawet roku nie widzicie konkretnych efektów. Tak jak wspomniałam, na tym etapie zaawansowania różnice mogą być subtelne i trudniej je Wam będzie zauważyć. Jeśli jednak mimo to potrzebujecie w jakiś sposób monitorować swój postęp i mieć namacalny dowód, że idziecie do przodu, to co jakiś czas możecie rozwiązywać przykładowe zadania z egzaminu FCE i porównywać swoje wyniki.
Bądźcie cierpliwi, a gwarantuję Wam, że prędzej czy później to się opłaci. Trzymam kciuki za wszystkich walczących z „wiecznym B2”:)
Ciekawa jestem, jakie są Wasze przemyślenia w tym temacie. Czy udało się Wam już wskoczyć na poziom C1? Co robicie lub robiliście, żeby to osiągnąć?