Trener angielskiego, czyli kto? Kilka słów o coachingu językowym.
Kiedy ponad dwa lata temu powstawał projekt mojej pierwszej profesjonalnej strony internetowej, a ja zastanawiałam się nad stworzeniem odpowiedniej oferty dla moich przyszłych słuchaczy, nie miałam wątpliwości, że chcę, aby była maksymalnie spersonalizowana i dostosowana do konkretnego ucznia. Skupiając się wyłącznie na zajęciach 1-1, wiedziałam, że muszę postawić na najwyższą jakość, indywidualne podejście oraz niebanalne materiały. Chciałam skupić się na motywowaniu moich słuchaczy, na wyznaczaniu i osiąganiu celów, na uzbrojenie ich w arsenał umiejętności, aby mogli bez problemu przejąć kontrolę nad swoją nauką poza naszymi spotkaniami. Moje wieloletnie doświadczenie w nauczaniu i pracy z dorosłymi podpowiadało mi, że to jest właśnie metoda, która przyniesie najlepsze i najtrwalsze efekty. Powstał pomysł oferty treningu językowego, a ja samą siebie zaczęłam postrzegać już nie tylko w kategoriach nauczyciela czy lektora angielskiego, ale – trenera. Wtedy jeszcze nie miałam świadomości, że pojęcie treningu językowego, czy jak kto woli – coachingu, stało się w ostatnich czasach niezwykle popularną metodą nauczania języków obcych. Samodzielnie doszłam więc do dokładnie tych samych wniosków, które od dobrych kilku lat zaprzątają umysły językowców, pedagogów oraz innych lektorów, nieustannie poszukujących najbardziej efektywnej metody w nauczaniu języków obcych. Czym więc jest tzw. trening językowy, czym różni się od tradycyjnych zajęć i wreszcie – czy jest to metoda gwarantująca najlepsze efekty, a jeśli tak, to dlaczego? Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w niniejszym wpisie.
Lektor XXI wieku
Jeżeli komuś wydaje się, że będąc lektorem i zdobywając doświadczenie w pewnym momencie będzie mógł spocząć na laurach i korzystać tylko i wyłącznie ze zdobytych do tej pory umiejętności, to jest niestety w błędzie. To naturalne, że rola nauczyciela z biegiem czasu musi ulec zmianom, chociażby po to, by dostosować się do realiów panujących obecnie. Jeszcze kilkanaście lat temu nauka języków obcych wyglądała zupełnie inaczej. Kiedy ja chodziłam na zajęcia z angielskiego będąc nastolatką, już sam fakt uczestniczenia w nich i zdobywana sukcesywnie wiedza były dla mnie wystarczającą motywacją, abym regularnie chodziła na lekcje. Do głowy mi wtedy nie przyszło, aby z premedytacją opuszczać zajęcia. Materiały dydaktyczne również znacznie różniły się od tego, co w tej chwili mamy na wyciągnięcie ręki – podręcznik, zeszyt ćwiczeń i czasem płyta CD to było wszystko, czego najczęściej mogliśmy się spodziewać. Obecnie szkoły prześcigają się w sposobach na przyciągnięcie słuchaczy – do dyspozycji mamy atrakcyjnie wizualnie podręczniki, tablice interaktywne, nowoczesne technologie, aplikacje mobilne, platformy e-learningowe i wiele innych narzędzi, które mają nam pomóc efektywnie uczyć się języka. Mimo to mam wrażenie, że o motywację i skupienie słuchaczy jest w tej chwili trudniej niż kiedykolwiek.
W tym momencie nasuwa się logiczny wniosek – być może to nie narzędzia dydaktyczne same w sobie wpływają najbardziej na naszą motywację i to, jak się uczymy? Być może to nie atrakcyjność oferty w szkole językowej przesądza o tym, czy kursant wytrwa do końca kursu i zostanie z nami na dłużej?
Myślę, że czasy, w których to słuchacz musiał dostosować się do konkretnej metody-cud powoli mijają – wystarczy spojrzeć na słabnące zainteresowanie kursami językowymi online czy np. metodą Callana. Jeszcze kilka lat temu przebojem były tzw. kursy blended learning, które proponowało kilka szkół w Warszawie. Żadna z tych metod natomiast nie pozwalała na zatrzymanie klienta na dłużej i nie wpływała wystarczająco na poziom motywacji wśród uczniów. Żadna z tych metod, bowiem, nie zaspokaja potrzeb słuchaczy w odpowiednim stopniu i nie bierze pod uwagę ich indywidualnych predyspozycji. Metoda Callana jest zbyt odtwórcza i nie nadaje się na poziomy wyższe niż zupełnie początkowe. Z kolei kursanci uczący się tylko on-line po pewnym czasie dostrzegają potrzebę kontaktu z „żywym językiem”. Metoda blended learning natomiast jest zbyt elastyczna (kursanci sami wybierają dni uczestniczenia w zajęciach), aby wyrobić w słuchaczach nawyk regularnej nauki. Taka metoda sprawdzi się tylko u osób, które z natury nie mają problemu z utrzymaniem poziomu motywacji, ale wśród pozostałych już prawdopodobnie nie.
Rola lektora w procesie dydaktycznym jest w obecnych czasach absolutnie kluczowa i jako taka stanowi moim zdaniem brakujący element w sytuacji, gdy nauka nie przebiega tak, jak powinna i inne metody okazują się bezskuteczne. Współczesny słuchacz posiadając arsenał pomocy dydaktycznych dostępnych na wyciągnięcie ręki, mimo wszystko nie wie, jak z tych dobrodziejstw techniki korzystać efektywnie i w jaki sposób znaleźć w tym technologicznym gąszczu narzędzie oraz metodę nauki odpowiednie dla siebie. W tym momencie powinien wkroczyć lektor, a właściwie trener – osoba, która dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu potrafi trafnie określić potrzeby danego słuchacza, ustalić jego mocne i słabe strony oraz na tej podstawie dobrać odpowiednią formę nauki dla niego. Lektor XXI wieku, to osoba, która rozumie różnice w sposobach przyswajania wiedzy przez różnych słuchaczy i jest na tyle elastyczna, aby te procesy na bieżąco adaptować do konkretnych potrzeb uczniów.
Czym jest coaching?
Na czym polega istota treningu językowego? Przede wszystkim, tak jak pisałam wyżej, na zmianie podejścia do tego, jak postrzegamy siebie jako lektorzy oraz tego, jak postrzegamy naszego ucznia. To zajęcia oparte o indywidualne podejście do każdego kursanta i branie pod uwagę w procesie nauczania jego naturalnych predyspozycji. Coaching językowy pozwala na bliższą relację z lektorem, który staje się niejako trenerem osobistym, odpowiedzialnym za pomoc w wyznaczeniu i osiągnięciu wymarzonego przez słuchacza celu. Trener pomaga słuchaczowi w ustaleniu strategii nauki i dobiera odpowiednie metody, które mają na celu jak najszybsze osiągnięcie rezultatów w oparciu o jego mocne i słabe strony.
Trener językowy zwraca również uwagę na rolę, jaką odgrywają emocje w procesie nauczania. Powszechnie wiadomo, że nauka języka jest dużo przyjemniejsza i angażuje w dużo większym stopniu, kiedy bazuje na treściach wywołujących emocje u słuchaczy. Dobór materiałów, z którymi uczeń się identyfikuje oraz przygotowywanie lekcji w oparciu o jego zainteresowania są więc również bardzo istotne. Celem nadrzędnym staje się stworzenie słuchaczowi optymalnych, a zarazem przyjaznych warunków do nauki, aby mógł jak najswobodniej wykorzystywać i ćwiczyć swoje umiejętności językowe podczas zajęć.
Coaching językowy pozwala również słuchaczowi rozwinąć skrzydła bez obawy, że będzie on oceniany na każdym etapie tego procesu. Na moich zajęciach próżno szukać testów czy innych form sprawdzania wiedzy, którą znamy ze szkoły. Uświadomienie słuchaczom, że popełnianie błędów jest nieodzownym elementem procesu nauki języka, to pierwszy krok w walce z barierą komunikacyjną. Z mojego doświadczenia wynika, że słuchacz, który pozbył się wstydu przed kompromitacją podczas zajęć z powodu popełniania błędów, wykazuje dużo większe zaangażowanie na lekcji i tym samym uczy się bardziej efektywnie.
Zajęcia z trenerem językowym maja również za zadanie wykształcenie w słuchaczach dobrych nawyków wiążących się z nauką języków obcych, tak aby mogli sami przejąć kontrolę nad tym procesem poza salą lekcyjną. Jest to istotne z punktu widzenia osiągania wytyczonych celów. Zwykle słuchacze, zwłaszcza dorośli, oczekują szybkich rezultatów i maksymalnych efektów przy jak najmniejszym wysiłku. Rolą trenera jest zmiana tego poglądu i uświadomienie słuchaczom, że to oni w największym stopniu są odpowiedzialni za swoją naukę i w konsekwencji – swoją porażkę lub sukces.
Coaching a rozwój osobisty
Kolejnym aspektem, jaki kojarzymy z coachingiem językowym jest element rozwoju osobistego, jaki pojawia się w procesie nauczania. Materiały dydaktyczne mogą być dobierane pod kątem obszarów, które dany słuchacz chciałby zmienić w swoim życiu i naturalnie wywoływać dyskusje na tematy dla niego ważne z punktu widzenia rozwoju osobistego. Nauka języka w takim szerszym kontekście staje się więc nie tylko sposobem na poprawienie umiejętności językowych, ale również pozwala na zastanowienie się nad innymi aspektami w życiu słuchacza, takimi jak np.: rozwój kariery, wyznawane wartości, motywacja lub jej brak.
Przyznam, że na chwilę obecną nie posiadam jeszcze wystarczającej wiedzy w tym zakresie, aby proponować moim kursantom tego typu zajęcia. Nie znaczy to jednak, że nie poruszamy na lekcjach tematów dotyczących rozwoju osobistego. Z mojego doświadczenia wynika, że słuchacze niezwykle pozytywnie reagują na tego typu materiały i wyjątkowo się przy nich angażują. Niektórzy moi uczniowie twierdzą wręcz, że przychodzenie do mnie na zajęcia to jak terapia i nauka w jednym, co z oczywistych względów stanowi dla mnie olbrzymi komplement:) Ten aspekt coachingu językowego fascynuje mnie szczególnie i mam nadzieję, że już wkrótce będę miała okazję zdobywać wiedzę i kwalifikację w tej dziedzinie.
Nowy wymiar nauki
Uczenie angielskiego w oparciu o indywidualne predyspozycje słuchacza, a nie ujednolicone schematy stanowi duże wyzwanie zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów. Niemniej jednak, istotą coachingu jest przede wszystkim praca nad konkretnymi umiejętnościami językowymi w oparciu o ustalone cele i indywidualne uwarunkowania słuchacza. Relacja nauczyciela (trenera) z uczniem jest również wyjątkowo istotna – rolą trenera jest motywowanie, zachęcanie do nauki, zwracanie uwagi na już osiągnięte cele i wytyczanie tych kolejnych. Między innymi w ten sposób słuchacz uczy się pasji do samodzielnego szukania rozwiązań, a nie powielania schematów
Niestety nie ma drogi na skróty:) Pracę na językiem zaczynamy od samych siebie, od zdefiniowania naszego wewnętrznego „dlaczego?”. Przed rozpoczęciem każdego kursu warto odpowiedzieć sobie na te pytania:
Dlaczego anielski jest dla mnie ważny?
Co się w moim życiu zmieni na lepsze, jeśli będę się uczył angielskiego?
Ile jestem w stanie czasu poświęcić na naukę?
Ile czasu potrzebuję na osiągnięcie celu?
Kolejnym krokiem jest oczywiście znalezienie odpowiedniej osoby, która pokieruje naszym rozwojem. Nie zawsze udaje się za pierwszym podejściem, dlatego uważam, że nie ma sensu kontynuować współpracy z trenerem, który nam z jakiś względów nie odpowiada. Nauka będzie bardziej efektywna w towarzystwie kogoś, kogo darzymy szczerą sympatią i którą szanujemy, niż z kimś, kogo nie lubimy.
Na koniec jeszcze kilka punktów dla szukających odpowiedniej metody dla siebie. Spróbuj coachingu językowego, jeśli:
próbujesz nauczyć się języka od wielu lat, ale bez większych sukcesów
masz problemy z utrzymaniem motywacji i szybko się zniechęcasz
jeśli myślisz, że dla Ciebie już „nie ma nadziei” i że „nigdy się nie nauczysz” angielskiego
jeśli jesteś nieśmiały i nie lubisz otwierać się w grupie
jeśli czujesz, że się blokujesz w interakcji z innymi
jeśli myśl o wyjeździe i komunikowaniu się za granicą Cię przeraża
jeśli nie wiesz, jak pozbyć się bariery językowej
Ciekawa jestem, jakie wy macie przemyślenia na temat coachingu językowego? Czy próbowaliście już takiej metody nauki? A może również uczycie z oparciu o powyższe zasady?