Jak mądrze korzystać z nowych technologii i się nie pogubić
Taki mam zwyczaj, że komputer odpalam zaraz po śniadaniu, kiedy obok mnie paruje świeża kawa i mam mniej więcej 10 minut, aby w spokoju ją wypić. Od tego momentu praktycznie do samego wieczora jestem online, a od kiedy zainwestowałam w telefon z jabłkiem, to praktycznie się już z nim nie rozstaję. Dziennie odwiedzam Facebooka i Instagram dziesiątki razy, przeczesuję Internet w poszukiwaniu inspiracji do zajęć, odpowiadam na komentarze, dzielę się ciekawymi linkami na fan page’u, a ostatnio coraz częściej nagrywam Instagram stories. Jestem bardzo aktywnym użytkownikiem sieci i social media, bo tego wymaga moja praca oraz blogowanie. Bardzo to lubię i przeważnie jest to dla mnie tak naturalne, jak mycie zębów- nie zastanawia się nad tym zbyt długo i po prostu robię swoje.
Ostatnio jednak naszła mnie pewna refleksja, która skłoniła mnie do głębszych przemyśleń, a w konsekwencji powstał niniejszy wpis. Nie wiem jak Wy, ale ja od czasu do czasu czuję się tak, jakby mój mózg miał lada chwila eksplodować obciążony ilością informacji, która dociera do mnie tymi wszystkimi kanałami, a także z blogów i fan page’ów edukacyjnych, które odwiedzam praktycznie codziennie. Zewsząd atakują mnie narzędzia do nauki języków obcych, aplikacje mobilne, webinary, szkolenia, artykuły i filmiki poświęcone super kreatywnym pomysłom i najnowszym trendom w nauczaniu angielskiego. Mimo, że regularnie przeglądam różne źródła, to również regularnie zdaję sobie sprawę z tego, że mimo czasu, który poświęcam na działania w sieci, czasami nie nadążam za kolejnymi nowinkami i technologiami, które wyrastają jak grzyby po deszczu w dobie social media i wszechobecnego Internetu.
Powstaje więc pytanie: jak nie pogubić się w gąszczu nowych technologii, które mają ułatwiać nam pracę, a naszym uczniom – naukę? Jak wybrać odpowiednie narzędzie dla siebie i skąd wiedzieć, że dobrze się ono sprawdzi podczas zajęć? Jeżeli myślicie czasem, że jesteście daleko w tyle z bieżącymi trendami w nauczaniu i wydaje Wam się, że wciąż robicie za mało, nie dość efektownie i że Wasze nauczanie jest…przestarzałe, to mam gorącą nadzieję, że niniejszy wpis pomoże Wam pozbyć się tego poczucia:)
Ostatnio natknęłam się w sieci na kilka negatywnych komentarzy odnośnie używania podręczników na lekcji, kserówek i podobnych pomocy dydaktycznych znanym szkołom językowym od lat. Prawdopodobnie będę tu orędowniczką dość old schoolowego podejścia, które być może niedługo zostanie totalnie wyparte, jednak nadal z pełnym przekonaniem będę twierdzić, że dobrze dobrany podręcznik jest naszym – lektorów sprzymierzeńcem, a nie wrogiem. Podobnie ma się według mnie sprawa z kserówkami, które również powoli zaczynają odchodzić do lamusa. Generalnie zgadzam się z tym, aby ograniczać kserowanie (jaka to oszczędność czasu i papieru!) i sama to robię, jednak nie do końca zgadzam się, że materiały kserowane same w sobie są nudne czy nieatrakcyjne. W dużej mierze, jest to zwyczajnie kwestia podejścia. Jeśli nauczyciel uważa, że takie materiały są beznadziejne, to dokładnie tak samo pomyśli uczeń. W końcu to do nas – lektorów należy sposób, w jaki będziemy chcieli „sprzedać” daną pomoc naukową naszym słuchaczom podczas zajęć. Jeśli zrobimy to w odpowiedni sposób, to jestem przekonana, że nawet zwykła kserówka wzbudzi zainteresowanie i pobudzi wyobraźnię.
Podam Wam teraz przykład wzięty z moich zajęć, żeby nie było, że jestem gołosłowna;) Otóż od wielu lat mam swój ulubiony sposób wyjaśniania Present Simple na podstawie daily routines. To totalnie old schoolowe, pokserowane (czarno-białe!) karteczki ze schematycznymi obrazkami, które uczeń układa w historyjkę – dzień z życia nauczyciela angielskiego (w domyśle – mojego;)) Nic specjalnego się nie dzieje, nie ma kolorów, nic nie wydaje dźwięków, ale wiecie co? Zaangażowanie ucznia zawsze, ale to zawsze jest na najwyższym poziomie. Dlaczego? Bo mamy tu przede wszystkim nieskomplikowane instrukcje, gramatykę pokazaną w praktyczny sposób, personalizację, element humorystyczny („ale ja Pani współczuję takiego dnia Pani Beato”;)) i nieskończone pole do popisu jeśli chodzi o wypowiedź. Być może jakaś aplikacja wprowadziłaby ten element gramatyczny ciekawiej i mniej standardowo, nie mam jednak pewności, czy uczeń wróciłby do domu po moich zajęciach z równie solidną wiedzą.
Nie zrozumcie mnie źle. Uważam, że wprowadzanie nowoczesnych technologii na zajęciach ma swoje zdecydowane plusy i co do tego nie mam absolutnie żadnych wątpliwości. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że efekt wow, który wszyscy chcemy osiągnąć sprawdza się przeważnie tylko na krótką metę. Użycie danej aplikacji generuje wspaniałe zaangażowanie na jednej może kilku lekcjach, później powszednieje, a lektor zostaje z problemem i koniecznością wyszukiwania technologicznych nowinek regularnie. Ja osobiście nie chcę przyzwyczajać uczniów do tego, że na każdej lekcji będą mieli coś nowego, bo wydaje mi się, że prędzej czy później odbije się to rykoszetem. Nie chcę też, żeby zaczęli kręcić nosem na kopiowane materiały, które ja akurat lubię i które w przypadku moich słuchaczy sprawdzają się całkiem nieźle.
Ogólnie rzecz biorąc, podchodzę do nowych technologii i aplikacji z entuzjazmem, ale przede wszystkim pragmatycznie. Staram się analizować bieżące problemy moich uczniów, które potencjalnie mogłyby być przez dane narzędzie rozwiązane. Kiedy takich nie znajduję – nie decyduję się na używanie takiego narzędzia. Podobnie, jeśli okazuje się, że nie czuję się z jakąś aplikacją w 100% komfortowo. Dlaczego? Jeżeli jakieś narzędzie nie będzie harmonizowało z moim stylem uczenia – słuchacze od razu to wyczują, a lekcja może nie przebiec, tak jakbym sobie tego życzyła.
W jaki więc sposób wprowadzam technologie na swoich zajęciach? Kieruję się poniższymi zasadami:
nie gonię za nowinkami – to nie ma sensu; jeśli coś interesującego wpadnie mi w ręce w danym miesiącu – super, jeśli nie – nie ma tragedii
nie stawiam nowoczesnych technologii w centrum mojej lekcji – są jedynie dodatkiem, elementem wspomagającym naukę
nie panikuję, kiedy widzę, że inni nauczyciele używają bardziej aktualnych narzędzi – trzymam się tylko tego, co sprawdza się u mnie
wybieram nowe programy ostrożnie – tylko dlatego, że coś jest nowe i ładne graficznie nie oznacza, że spełnia swoją rolę dydaktyczną
jeżeli jakieś materiały, których używałam do tej pory dobrze się sprawdzają i dobrze tłumaczą daną strukturę – trzymam się ich i nie szukam na siłę alternatywnych rozwiązań
jeżeli sama mam problem z użyciem danego narzędzia, bo np. jest zbyt mało intuicyjne czy nie czuję się z nim komfortowo – nie używam go
- jeśli jakaś nowinka wyjątkowo przypadła mi do gustu, ale nie widzę dla niej zastosowania w klasie – polecam ją moim słuchaczom do wypróbowania w domu, aby na kolejnej lekcji mogli podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami
Zanim więc będziecie chcieli wykorzystać kolejną nowość na Waszych zajęciach – zastanówcie się najpierw czy dzięki niej osiągniecie jakiś konkretny cel dydaktyczny, czy raczej korci Was, żeby ją wykorzystać tylko dlatego, że chcecie zrobić wrażenie na waszych słuchaczach:) Moim zdaniem technologii należy używać mądrze, ale nie na oślep. Presja podążania za trendami może wydawać się przytłaczająca, dlatego myślę, że warto podchodzić do tego tematu rozsądnie. Niekiedy wydaje się nam również, ze jakieś narzędzie sprawi, że będziemy lepszymi lektorami, a nasze lekcje staną się z marszu bardziej interesujące. Myślę, że to nieprawda, a przynajmniej nie zawsze. W moim odczuciu częste wprowadzanie nowych narzędzi na zajęciach samo w sobie nie daje gwarancji, że uczniowie nagle zainteresują się danym tematem bardziej. Stanie się to tylko wtedy, kiedy zobaczą faktyczną, namacalną wręcz korzyść z używania danego narzędzia, która przełoży się na ich codzienność.
Na koniec małe podsumowanie. Jak rozpoznać, czy dana technologia jest warta uwagi? Wystarczy, że będziecie kierować się poniższymi punktami:
spełnia dydaktyczną rolę – uczy konkretnej umiejętności, której nie można osiągnąć w inny sposób w klasie lub jest to trudne
skraca czas przygotowywania zajęć lektorowi – wiadomo, zawsze na plus:)
jest łatwa w użyciu zarówno dla ucznia, jak i nauczyciela, jest intuicyjna
pasuje do Ciebie i Twojego stylu nauczania – słowem czujesz się z nią komfortowo podczas zajęć i Twoi uczniowie to widzą
A Wy, w jaki sposób korzystacie z nowoczesnych technologii na swoich zajęciach?